Kontrola trzeźwości za granicą
Chociaż lato już za nami, wielu z nas ma w planach kolejne wojaże. Przerwa świąteczna, a następnie ferie sprzyjają dłuższym wyjazdom – zarówno tym rekreacyjnym do SPA jak i nieco bardziej aktywnym np. na narty. Wybierając się poza granice Polski, warto przygotować się na każdą ewentualność – również w zakresie kontroli trzeźwości. Ci, którzy stronią od alkoholu mogą spać spokojnie. Kierowcy, którzy od czasu do czasu lubią wypić piwo czy drinka powinni mieć się na baczności. Podczas wyrywkowej kontroli może nas spotkać dość przykra niespodzianka. Dlaczego?
Promil promilowi nierówny
Większość kierowców nie zdaje sobie sprawy z faktu, że w niektórych krajach alkomat policyjny może wykazać inną wartość badania, aniżeli gdzie indziej – mimo że zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu będzie taka sama. To wcale nie jest żart. Wszystkie dopuszczone do obrotu na terenie Unii Europejskiej testery działają na tej samej zasadzie – mierzą zawartość alkoholu w miligramach na jeden litr powietrza wydychanego. Prawodawstwo poszczególnych państw określa limity dla kierowców w oparciu o jedną jednostkę – zawartość alkoholu we krwi (promile). Wydaje się, że skoro wszystkie alkomaty służb mundurowych podają wynik w promilach po przeliczeniu jednej wartości na drugą, nie powinno być w tym przypadku żadnych nieścisłości.
Blood Breath Ratio – zróżnicowany BBR
Przy przeliczaniu jednej wartości na drugą stosuje się Blood Breath Ratio, w skrócie BBR. Wskaźnik ten może się różnić w zależności od kraju. W samej Europie stosuje się aż trzy wartości przelicznika BBR – 2100:1 (w Polsce) oraz 2300:1 i 2000:1. Mimo że wielkości te są niemal identyczne, znacząco wpływają na wynik badana policyjnym alkomatem. W zależności od państwa, różnica może sięgać nawet piętnastu procent, mimo identycznej zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. Mówiąc prościej, może zdarzyć się tak, że rutynowa kontrola w Polsce potwierdzi naszą gotowość do prowadzenia pojazdu, jednakże kontrola dokonana przez brytyjskich funkcjonariuszy zakończy się utratą dokumentu prawa jazdy.
Wskaźnik, z którym nie ma żartów
Dopuszczalne limity alkoholu we krwi w Europie są zróżnicowane. Całość można podzielić na cztery grupy:
- 0,8 ‰ – do tej pory najwyższy dopuszczalny limit w Europie. Obowiązuje w Wielkiej Brytanii, z wyjątkiem Szkocji, Liechtensteinie oraz na Malcie;
- 0,5 ‰ – standardowy limit alkoholu we krwi, powszechnie obowiązujący w większości państw europejskich;
- 0,2 ‰ – znacznie obniżona wartość, obowiązująca m.in. w Estonii, Norwegii oraz… w Polsce;
- 0 ‰ – całkowity zakaz jazdy po alkoholu obowiązuje w Rosji, Bułgarii, a także na Słowacji.
Jak zatem BBR może pokrzyżować nam plany? Wybierając się na słoneczną Maltę, gdzie przepisy są dość łaskawe i zezwalają na prowadzenie samochodu mając do 0,8 ‰ we krwi, zabieramy ze sobą przenośny alkomat do zastosowań indywidualnych. Niezawodne urządzenie renomowanej firmy wskazuje nam z rana dość wysoką zawartość alkoholu we krwi – na poziomie 0,75 ‰. Mimo że jesteśmy blisko tej „prawnej granicy”, nadal możemy wsiąść za kierownicę. Po rutynowej kontroli tamtejszych służb mundurowych okazuje się, że zawartość alkoholu w naszej krwi wynosi nie 0,75 ‰, a 0,82 ‰ – niewiele ponad dopuszczalny limit. Identycznie działające urządzenia, ta sama zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, całkowicie inny wynik badania – jak to możliwe? Wszystko za sprawą BBR. W Polsce przelicznik BBR wynosi 2100:1, zaś na Malcie 2300:1 – ta pozornie nieistotna różnica zaważyła na wyniku kontroli policyjnej. Podobna sytuacja czeka nas również w innych krajach, gdzie wskaźnik BBR jest wyższy, aniżeli 2100:1, w tym w Wielkiej Brytanii oraz w Irlandii. Nie musimy natomiast martwić się w przypadku państw, gdzie przelicznik jest niższy niż w Polsce (Dania, Francja, Szwecja, Norwegia, Hiszpania, Finlandia). Tam kontrola policyjna wykaże niższy promil, aniżeli pokazał posiadany przez nas alkomat.
Jak uniknąć problemów związanych ze wskaźnikiem BBR?
Wbrew powszechnej opinii istnieje inne, lepsze rozwiązanie, aniżeli unikalnie drinków z palemką czy pienistego piwa. Jako że większość czynnych kierowców korzysta z alkomatu do zastosowań indywidualnych, wystarczy zaopatrzyć się w takie urządzenie, które posiada zarówno bazę limitów jak i bazę przeliczników BBR obowiązujących w poszczególnych krajach. Ta niepozorna funkcja znacząco ułatwi nam podróżowanie – pozwoli uniknąć przykrych niespodzianek w czasie kontroli. Wybrane testery – chociaż pozbawione wskazanych baz danych – umożliwiają nam samodzielne wprowadzenie wartości BBR. W połączeniu z podstawową wiedzą z Internetu, opcja ta dostarczy nam niezbędnych informacji, które pozwolą przygotować się nam na ewentualną kontrolę.
Nietrzeźwość kontra ubezpieczenie
O tym, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie tolerują kierowców w stanie upojenia alkoholowego wie chyba każdy. Nie tylko rodzime, ale całe unijne prawodawstwo stoi w opozycji do osób, które decydują się zasiąść za kółkiem samochodu „pod wpływem”. Zarówno nietrzeźwi sprawcy zdarzenia drogowego jak i wszyscy jego uczestnicy, u których badanie alkomatem wykaże przekroczenie dopuszczalnego limitu stężenia alkoholu we krwi, muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami – głównie finansowymi.
Brak litości dla nietrzeźwych sprawców wypadku
Będący pod wpływem alkoholu sprawca wypadku bądź kolizji drogowej, a więc kierowca, w przypadku którego badanie wykazało powyżej 0,2 ‰, za popełnione czyny odpowie karnie. Warto zwrócić uwagę, że mowa tutaj nie o jednym zdarzaniu, a o dwóch. Ubezpieczyciel ma obowiązek – zgodnie z umową – wypłacić poszkodowanemu należne mu odszkodowanie OC, jednocześnie ma prawo ubiegać się o zwrot wszystkich poniesionych kosztów od sprawcy wypadku (tzn. regres). W przypadku zwykłej, pozornie niegroźnej kolizji, gdzie nie ma rannych, sprawa dość „nabiera tempa” i równie szybko się kończy. Sytuacja komplikuje się w przypadku zdarzenia drogowego, za sprawą którego życie bądź zdrowie stracił inny uczestnik. W takim wypadku sprawca zobowiązany jest pokryć wszystkie koszty z tym związane, w tym leczenia i rehabilitacji, a także dożywotnio opłacać rentę jednostce poszkodowanej, jeśli takowa zostanie zasądzona.
Co z nietrzeźwymi poszkodowanymi?
Nietrzeźwy kierowca zawsze jest winny jazdy pod wpływem alkoholu, nawet gdy to on jest poszkodowanym. W sytuacji, gdy trzeźwy uczestnik ruchu drogowego doprowadzi do kolizji, w której ucierpi pijany kierowca – pierwszy odpowie za spowodowanie wypadku, drugi zaś za kierowanie w stanie nietrzeźwości. Chociaż zgodnie z prawem poszkodowanemu przysługuje standardowe odszkodowanie z polisy OC, ubezpieczyciel dołoży wszelkich starań, aby udowodnić, że jego stan miał bezpośredni wpływ na uczestnictwo w zdarzeniu. Proceder ten, nazywany przyczynieniem, prowadzi do zmniejszenia sumy wypłaconego świadczenia. Dodatkowo, nietrzeźwemu kierowcy – niezależnie od tego czy sprawcy, uczestnikowi czy też poszkodowanemu – nigdy nie przysługuje odszkodowanie z tytułu AC.
Bycie nietrzeźwym w chwili wypadku nie jest równoznaczne z brakiem prawa do odszkodowania. Rolą ubezpieczyciela jest udowodnienie, że stan upojenia alkoholowego, w którym przebywała ofiara, przyczynił się bezpośrednio do wypadku bądź zwiększył rozmiar jego szkód. Tzn. przyczynienie się poszkodowanego do zdarzenia wyrażane jest przez ubezpieczyciela w procencie. Przykładowo: jeżeli szkoda wyceniona została na 10.000 zł, zaś ubezpieczyciel wykazał, że poszkodowany przyczynił się do wypadku w 25 proc., finalne odszkodowanie pomniejszone zostanie o 2.500 zł i wyniesie tylko 7.500 zł. Zasady te odnoszą się do każdego poszkodowanego, który w chwili wypadku był pod wpływem alkoholu – zarówno do kierowcy, pasażera jak i pieszego. Nadmienić należy, że mimo że poszkodowanemu kierowcy należy się odszkodowanie – nawet pomniejszone o pewien procent – i tak zostanie on ukarany za prowadzenie auta po pijanemu (zgodnie z Kodeksem karnym).
Pasażerowie również „na cenzurowanym”
Wiemy już, że pijany kierowca – niezależnie od tego, w którą rolę przyszło mu się wcielić – zawsze straci. Aktualne prawodawstwo przewiduje również sytuacje, w których to sprawcą zdarzenia drogowego może zostać pasażer. Istnieje kilka prawdopodobnych scenariuszy, w których nietrzeźwy pasażer może zostać ukarany. Przykładowo: kiedy osoba będąca pod wpływem alkoholu utrudnia kierowcy prowadzenie pojazdu np. ciągnąc za kierownicę czy zaciągając hamulec ręczny, doprowadzając tym samym do kolizji z innym uczestnikiem ruchu drogowego. W myśl Kodeksu karnego pasażer odpowie w takiej sytuacji jako sprawca wypadku. Oczywiście, punkt widzenia ubezpieczyciela jest taki sam. Następnie, gdy pasażer zajmuje miejsce w pojeździe prowadzonym przez kierowcę będącego pod wpływem alkoholu, w chwili uczestnictwa w zderzeniu drogowym, naraża się na zmniejszenie ewentualnie przysługującego mu odszkodowania nawet do osiemdziesięciu procent. Osoba ta może zostać pociągnięta do odpowiedzialności tylko wtedy, gdy wykazane zostanie, że była ona w pełni świadoma stanu kierowcy. Wbrew pozorom nie jest to trudne do udowodnienia – czym bardziej nietrzeźwy kierowca, tym prościej jest oskarżyć również pasażera.
Badania dowodzą, że czym większe stężenie alkoholu we krwi, tym większe ryzyko uczestnictwa w wypadku drogowym ze skutkiem śmiertelnym. Co ciekawe, przy 0,1 ‰ prawdopodobieństwo to wzrasta o 37 proc., ale przy 0,5 ‰ jest większe już o 500 proc., zaś przy 0,8 ‰ o 1300 proc. Osoby, które zamierzają siąść za kierownicą, a dzień wcześniej spożywały duże ilości alkoholu, winny przebadać się alkomatem, a w razie jego niedostępności, zakupić jednorazowy tester (dostępny w aptekach, drogeriach i kioskach).